poniedziałek, 23 listopada 2009

Paradoks kobiecości

To kobiecy świat, ten pachnący, chaotyczny, ten na obcasach- powinien być jej domem i sercem zarazem. Pod warunkiem, że je ktoś pokocha. Ktoś taki, kto nie będzie chował jej perfum, układał jedwabiów jeden na drugi i kto nie będzie podmieniał butów "dla JEJ wygody".
Życie jak teatr masek zmienianych co dnia, ale Oni znają siebie naprawdę i znać powinni. Bo przecież nie od tego maski są, by się w nie przebierać i chować dla czyjegoś upodobania.
A jeśli już kobieta otwiera to serce- pachnące, trudne, lecz wierne- i staje się codziennością, w pełnym jej wydaniu- tylko dlatego, że kocha naprawdę- jest nudna. Niepotrzebna? Nieużyteczna? A może tych rumieńców i uśmiechów brak? Pytanie jest- dlaczego. Przecież rzeczywistość z kimś takim, kto pokochał jej serce, powinna być zalana wybuchającym jak wulkan szczęściem i optymizmem i chęcią do życia. A jeśli nie jest to, właśnie- dlaczego?
Czy On ją pokochał, czy pokochał siebie w Niej?
.

Brak komentarzy: