niedziela, 1 listopada 2009

Moda dziś.

Trudnością jest odnaleźć się pośród tłumu okrytego niewyobrażalnie głupią i paranoiczną płachtą zapatrzenia. Zapatrzenia w coś, co jest tak mocno absurdalne, że aż żywo pociągające. Powiedzieć ‘stop’ fali, jaka zalewa otchłań młodych umysłów jest tak niesmacznie łatwo, że nie do zrobienia. Bo trzeba się wybić i pokazać racjonalizm swoich racjonalnych myśli. O ile są racjonalne.
Kiedyś była moda na przeróżne stylizacje, wybór kolorów się wyczerpał, nieodwracalnie. Było już wszystko- kolczyki, koturny, spodnie takie, śmianie i owakie, były pióra, koronki, irokezy, dredy, były szmaty… A teraz, aby się ‘wyróżnić’ w tym modnym-niemodnym świecie, powinno się być zwykłym. Racjonalnym. Zaskakujące… A raczej zaskakująco łatwe.
Co oznacza więc, moim skromnym zdaniem, moda na rzekomą ‘normalność’? Po pierwsze: szczerość przed sobą. Czas powiedzieć sobie ‘nie wstydzę się’- siebie, swoich potrzeb, swoich poglądów. Czas powiedzieć sobie ‘wiem i widzę’- pomimo że wiedzieć i widzieć czasem się nie powinno. Kwestia pierwsza: poglądy racjonalne, aby wejść w racjonalność całym sobą. Jak to zrobić? Uświadomić sobie swoje nieuświadomienie i nie dążyć do racjonalności. Paradoksalnie, nie dążyć do oryginalności. Ambiwalencja nie jest hipokryzją- mimo że dziś ludzie uzurpowali sobie prawo do nazywania jej hipokryzją. Tak uwielbiane słowo, szczególnie przez zachłannych i rządnych dyskusji amatorów pseudopolityków, pełni funkcję stałego argumentu udowadniającego ludzką głupotę, która głupotą nie jest, lecz zwykłym, ludzkim odruchem. Pytanie jak szybko uświadomimy sobie ten odruch i czy będziemy z niego dumni. Że mówiąc ‘a’, przy okazji robimy ‘d’, krytykując ‘d’ tylko dlatego, że jesteśmy za ‘a’. Jesteśmy ludźmi i w tym tkwi racjonalizm. Jesteśmy omylni, popełniamy błędy, mamy potrzeby przyziemne i lubimy być doceniani z byle powodu. Ile razy coś nas ominęło przez to, że ‘nie wypada’ się przyznać. Ile razy nie sięgnęliśmy po czekoladki u nowo poznanych znajomych, bo ‘nie wypada’, ile razy ugryźliśmy się w język, by przypadkiem nie powiedzieć komuś czegoś ZBYT szczerego? Chcemy być na topie i mówić o tym, co jest wygodne dla nas i dla otoczenia, jednocześnie czujemy się ‘inni’, wyobcowani, bo w końcu to, co skrywamy, jest takie ciekawe i oryginalne, że z niecierpliwością czekamy, aż ktoś niby przez przypadek poruszy temat naszego sukcesu. I wzburzy ten cały wulkan myśli i pomysłów, a my skromnie się zaczniemy uzewnętrzniać. Wtedy spuścimy wzrok, że niby skromni jesteśmy- bo nie wypada przecież się przechwalać.
Kwestia druga: ubiór. Ubiór normalny jest modny- absurd? Nie absurd. Wiadomo, miło zobaczyć na ulicy ładnie odwaloną kobietkę- ładnie, nie znaczy emocjonalnie ( niczym krwawe uliczne „emo- od emocjon”). Ładne jest to, co wyróżnia się stylem rangi wyższych sfer, skromne, ale kobiece. Z dużym dekoltem, ale z zasłoniętym pępkiem. Granica dobrego smaku to coś, czego brak w dzisiejszej komercji i przesycie. Dławiąco szybko biegniemy ku zachodowi, niczym napalone na Amerykę Azjatki farbujące się na tandetny blond. Mniej więcej tak krzyczymy i walczymy o swoje prawa o indywidualność. Bo przecież indywidualność jest modna. Szkoda tylko, że każdy staje się indywidualistą, tworząc tym samym grupę indywidualistów myślących podobnie i podświadomie potrzebujących się wzajemnie. Społeczeństwo tonie w swoim własnym pomyśle na odrębność, a ludzie myślący patrzą na to z góry i zarządzają naszymi myślami- które przecież są tak mocno indywidualne.
.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Tak tą piłkę kiwałaś, że się zakiwałaś na śmierć...